Strona internetowa powstała w ramach projektu „Mecenat Małopolski”, który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.

SPOTKANIA Z JANEM PAWŁEM II


Takich spotkań, które zapadły w pamięć, było kilka. Przed wojną, gdy Karol Wojtyła uczęszczał do gimnazjum, spotykaliśmy się dość często. Widywałem go podczas zajęć gimnastycznych na dziedzińcu szkolnym, kiedy pływał kajakiem po Skawie (zabierał mnie ze sobą), podczas prób i przedstawień szkolnego teatru i gdy w roku szkolnym 1937/38 szkoła wyruszała na uroczystości państwowe, a Karol Wojtyła i Zbigniew Siłkowski maszerowali w pierwszej czwórce.

Raz byłem w jego mieszkaniu. Było to w związku z jakąś moją aferą w szkole powszechnej, sporem z nauczycielką języka polskiego (dotyczącym składni), w którym źle zrozumiawszy ojca, posłużyłem się nieopatrznie jego autorytetem. Nie pamiętam, czego dotyczyło to spięcie, za które nauczycielkę musiałem uroczyście przepraszać. Wcześniej posłano mnie do Karola Wojtyły: Idź do Lolka, on ci to właściwie wytłumaczy. Pamiętam, jak przez sen, że byłem tam w kuchni, która robiła wrażenie pokoju, a wszedłem do niej bezpośrednio z korytarza czy ganku na piętrze.

Zapadło w pamięć spotkanie podczas wojny, w 1942 roku, podczas mojego krótkiego pobytu w Krakowie u siostry. Miałem tę w ogóle bardzo rzadką, a niezwykle w tamtych czasach wzruszającą okazję uczestniczenia w przedstawieniu tajnego Teatru Rapsodycznego utworzonego przez Mieczysława Kotlarczyka i Karola Wojtyłę. Przedstawienie odbywało w prywatnym mieszkaniu (państwa Góreckich ?) i poświęcone było poematowi Słowackiego Król Duch. Aktorami byli wówczas Karol Wojtyła, Mieczysław Kotlarczyk, Tadeusz Ostaszewski, Danuta Michałowska i moja siostra Halina. Był to teatr słowa, nie było dekoracji i kostiumów, a zasadnicze znaczenie miał utwór, wiersz, słowo rozbrzmiewające ponad okupacyjną, ponurą rzeczywistością.

Następne spotkanie było znacznie później. W 1995 przekazałem Janowi Pawłowi II swoją książkę o barwach polskich samolotów - także tych z okresu międzywojennego. Karol Wojtyła znał przedwojenne samoloty, wygłaszał przecież w gimnazjum pogadanki o obronie przeciwlotniczej. Prawie równocześnie wysłałem do sekretarza Jana Pawła II księdza Dziwisza list z prośbą o spotkanie z grupą lotników emerytów. Otrzymałem podziękowanie za książkę wraz z aprobatą spotkania lotników, do którego nie z mojej winy nie doszło.

W 1998 roku, z końcem sierpnia wyjechałem z grupą kolegów i koleżanek matu-ralnych Papieża w 60 rocznicę ich matury na zaproszenie Jana Pawła II do Rzymu, ściślej do Castel Gandolfo, gdzie z okazji wakacji przebywał papież. Było to niezwykłe przeżycie. Okazało się bowiem, że mimo napiętego kalendarza i wyrażonych przez księdza Dziwisza wątpliwości, czy Jan Paweł II znajdzie czas, aby się z nami spotkać, miałem możliwość uczestniczyć w odprawionej przez niego mszy w prywatnej kaplicy, we wspólnych z kolegami maturalnymi obiadach i w kilku innych wspólnych spotkaniach. Miałem możność wykonania kilku zdjęć Jana Pawła II i jego kolegów, które są cenną pamiątką podobnie jak zdjęcia, które zrobił papieski fotograf Arturo Mari.


Spotkanie w 60. rocznicę matury. Koledzy Jana Pawła II: od lewej Witold Karpiński, Eugeniusz Mróz, Jan Wolczko, Jerzy Kluger, Szczepan Mogielnicki, Teofil Bojek, Stanisław Jura, Józef Kwiatek,
fot. T. Królikiewicz.


Castel Gandolfo to niewielkie miasteczko położone wysoko nad jeziorem. Nad miasteczkiem wznosi się zamek będący letnią rezydencją papieży. Zamek położony jest w pięknym ogrodzie. Wewnątrz zamku znajduje się obszerny dziedziniec, gdzie w okresie letnim odbywały się spotkania Jana Pawła II z pielgrzymami. Niewielki rynek przylega do zamku. Po prawej stronie rynku (patrząc w kierunku zamku), za kościołem wzgórze opada tarasami w kierunku jeziora, a z lewej znajduje się zewnętrzny ogród papieski, stykający się z papieskim centrum hotelowo-konferencyjno-modlitewnym, gdzie byliśmy zakwaterowani.


Spotkanie w 60. rocznicę matury. Koleżanki z gimnazjum żeńskiego: Maria Mosulska - B la rawska, Zofia Ulanowska - Sirko, Anna Ramaszkan - Kosowicz, Halina Królikiewicz - Kwiatkowska, Krystyna Madeyska - Wyrwicz, Danuta Pukla - Gruszczyńska.
fot. T. Królikiewicz.


Zapamiętałem słowa, które wypowiedział Jan Paweł II, gdy się z nim witałem: a my spotykamy się po raz pierwszy od tamtych czasów. Przy powitaniu wręczyłem Janowi Pawłowi II swoją nową książkę Bagnety. Podczas obiadu były wspomnienia o nieobecnych kolegach i koleżankach. Przekazany został Papieżowi wyszyty artystycznie dwuwiersz łaciński z wadowickiej szkoły. Siostra moja recytowała fragmenty Pana Tadeusza. W pewnym momencie Jan Paweł II zwrócił się do mnie z pytaniem: jesteś lotnikiem, skąd więc zainteresowanie bagnetami? Wyjaśniłem, że przyczyną były do pewnego stopnia względy rodzinne, ściślej kolekcjonerskie hobby mojego syna Krzysztofa, który zgromadził dużą kolekcję bagnetów i książka w znacznej mierze jest jej opracowaniem. Skoro byłem przy głosie, przedstawiłem garść wspomnień o wadowickim gimnazjum widzianym z innej perspektywy (niektóre z tych wspomnień przedstawione zostały w niniejszym opracowaniu). Ja miałem wówczas 12 lat, Jan Paweł II i jego koledzy zdawali wtedy maturę. Widziałem, że tak Papież i jego koledzy słuchali mnie z zainteresowaniem. Może było to nieco inne wspomnienie szkoły, którą opuścili 60 lat temu. Koledzy Papieża dodali później własne komentarze do tego, co mówiłem. W jednym z następnych dni, po mszy, Jan Paweł II wręczał kolegom i koleżankom pamiątkowe różańce. Podając mi czerwone etui z różańcem, powiedział: Przeglądnąłem wczoraj do końca twoją książkę. Wielki zasób wiedzy. Napisałem kilkanaście książek. Miały one wiele recenzji, ale tę niezwykłą, za którą serdecznie podziękowałem, cenię najbardziej.

W rok później siedziałem w wiekowych stallach wawelskiej katedry czekając, na Jana Pawła II, który miał odprawić mszę świętą przy trumnie św. Stanisława. I wtedy gdzieś u góry odezwał się dostojny, powolny głos Zygmunta. Coś ścisnęło za gardło i serce. Po mszy św. Jan Paweł II przechodził obok mnie. Dotknąłem dłonią Jego dłoni.


Koledzy Jana Pawia II w stallach wawelskich podczas odprawianej przez Niego Mszy Św. u grobu Św. Stanisława w 1999 r.
fot. T. Królikiewicz.


Następne spotkanie. Było to trzy lata później, przy końcu ostatniego pobytu Jana Pawła II w Polsce. Miało miejsce na kolacji w pałacu biskupów krakowskich. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy spotkanie dojdzie do skutku. Napięty program pobytu w Krakowie przedłużył się. Dodano do niego wspólne zdjęcia z Papieżem grup obsługujących wizytę papieską, policji, oddziału antyterrorystycznego, telewizji.

Dołączono do nich grupę koleżanek i kolegów, wśród których się znajdowałem. Kiedy byłem obok Jana Pawła II, widziałem jego ogromne zmęczenie spotęgowane postępującą chorobą. I wydawało się, że dalszej części spotkania już nie będzie.


Koledzy Jana Pawła II zebrani w Pałacu Biskupim w Krakowie podczas ostatniej pielgrzymki papieża do Polski w 2002 r,
fot. T. Królikiewicz.


Gdy koledzy zebrali się w sali jadalnej pałacu, Jan Paweł II jednak przyszedł, ściślej został przyprowadzony przez biskupa Dziwisza i asystującego księdza, gdyż nie mógł już samodzielnie chodzić. Po kilkunastu minutach rozmowy, podczas której z sąsiedniej sali ze słynnym oknem papieskim dochodziły śpiewy i okrzyki zgromadzonych przed pałacem ludzi, podprowadzono balkonik z poręczami i na kółkach. Przejeżdżając obok mnie Jan Paweł II, uśmiechnął się do mnie i było w tym uśmiechu coś z chłopięcej przekory. I zaraz słychać było jego słowa i donośny śpiew razem z ludźmi. Przy pożegnaniu myślałem - Boże dodaj mu sił.

Po niecałych dwóch latach wiatr zamknął księgę.


Strona internetowa powstała w ramach projektu "Mecenat Małopolski", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone.