Strona internetowa powstała w ramach projektu „Mecenat Małopolski”, który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.

ANIOŁY Karola Malczyka
Malując, dziękował Węgrom za opiekę nad Polakami w czasie wojny


Karol Malczyk

Karol Malczyk, absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, należy do pokolenia Polaków, których wojna z kraju wypędziła i do ukochanej Ojczyzny nie pozwoliła powrócić. Na tułaczym szlaku artysty malarza z Małopolski pierwszym etapem były przyjazne polskim uchodźcom Węgry, drugim - Kanada, a ostatnim - Stany Zjednoczone. Nie jest on jedynym Rodakiem, który osiągając wiele na obczyźnie, w Polsce pozostaje nieznany.

Bohater tej opowieści nadal należałby do grona nieznanych artystów, gdyby nie patriotyczne poczucie utrwalania polskich śladów przez ks. Macieja Józefowicza, pracującego w stolicy Węgier kilkanaście lat, znawcę polsko-węgierskich dziejów. Dzięki tysiącletniej tradycji współpracy władze Królestwa Węgier otworzyły swe granice przed około 150 tys. polskich uchodźców po napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę w1939 roku. Warto pamiętać, że mimo nacisków Berlina węgierska Rada Stanu, z regentem Miklósem Horthym i premierem Pálem Telekim, nie wydała zgody na przemarsz wojsk niemieckich przez terytorium Węgier, by zaatakować nasz kraj od południa.

Wśród dziesiątek tysięcy ówczesnych beneficjentów węgierskiej wobec Polaków życzliwości znaleźli się dwaj bracia Malczykowie: 32-letni Karol, artysta malarz, z żoną Miladą i 10 lat starszy od Karola - Erazm, ksiądz, salezjanin. Gdy w sierpniu 2008 roku razem z ks. Maciejem Józefowiczem oraz operatorem Jackiem Grzelakiem i dźwiękowcem Leszkiem Kulpą rozpoczynaliśmy dokumentacyjną wędrówkę przez pięć węgierskich miejscowości, w których w czasie wojny przebywał i tworzył Karol Malczyk, nie myślałem, że będzie to jedna z najbardziej wzruszających przygód reporterskich, jakich doświadczyłem na Węgrzech. Było to możliwe dzięki hojności wielkiego propagatora przyjaźni Polaków z Węgrami - Tadeusza Kaczora, Honorowego Konsula Generalnego RW w Łodzi, którego, na prośbę Stowarzyszenia Św. Wojciecha na Węgrzech, dodatkowo wsparła Fundacja "Pomoc Polakom na Wschodzie". Bez ich sponsorskiego zaangażowania fabularyzowany dokument "Anioły Karola Malczyka" by nie powstał!


Mád: jak Anna trafiła na kościelne sklepienie?


Miasteczko Mád w malowniczym regionie Gór Tokajskich należało do ponad 200 węgierskich miejscowości, które jesienią 1939 roku natychmiast przyszły Polakom z pomocą. Kilkunastoletnia wówczas panienka, dziś emerytowana nauczycielka - dr Anna Vaszily tak zachowała w swej pamięci tamten wojenny czas:

- Przyjechali na wozach, byli zmęczeni i smutni. Swojego dobytku mieli tyle, ile się na wozie zmieściło. W naszej gminie od razu ich rozlokowano. Zostali przydzieleni do rodzin, w domach których znajdowały się dwa-trzy lub więcej pokoi. Przyjmowano ich bardzo serdecznie, często oddając do dyspozycji najlepsze pomieszczenia. A Polacy, w rewanżu, pomagali w rozmaitych pracach swoim gospodarzom. Podejmowali się każdego zajęcia; gdy zobaczyli, że północna ściana naszego starego kościoła ciągle jest mokra, poprosili o kilofy i łopaty, odsunęli wiele metrów ziemi od murów, zrobili odpływ i problem zawilgocenia zniknął.

Pani Anna znała Karola Malczyka. Mówi, że tego człowieka nigdy nie zapomni:

- Polski artysta malarz zobaczył mnie na ulicy. Przyszedł do mojej mamy i łamanym węgierskim powiedział, że będzie malowany kościół, że do fresków potrzebuje modeli i że mnie też wybrał do tej roli. Mama się zgodziła. Najpierw zrobiono nam zdjęcia, żebyśmy nie musieli wchodzić na wysokie rusztowania, jednak okazało się, że artysta woli malować, patrząc na mnie. Wspinałam się więc po drabinie, siedziałam cierpliwie i byłam szczęśliwa, że będę namalowana w kościele. I jestem. Dwa Anioły mają moją twarz. Starsi żartowali, że jak będę niegrzeczna to zostanę zdrapana z sufitu...

Karol Malczyk

Mimo upływu 70 lat od wybuchu wojny i tyleż samo od przybycia naszych uchodźców na Węgry pani Anna jeszcze o innym z Polaków nie może zapomnieć:

- My, panny z Mád, zerkałyśmy na polskich żołnierzy z zainteresowaniem, bo byli bardzo przystojni, prawdziwi junacy! Zwłaszcza jeden, nazywał się Wacek Olbryś, bardzo nam się podobał, mnie też. Zauważył, którędy chodzę do domu. Przyszedł pod bramę i wyznał mi miłość słowami: "Anna, kochać dużo!" Pewnego dnia, jeszcze przed zakończeniem wojny, zniknął i więcej go nie zobaczyłam. Nie wiem, co się z nim stało?

Dla braci Malczyków i Milady, żony Karola, to jednak nie Mád było pierwszym przystankiem na węgierskiej drodze. Całą trójkę skierowano najpierw do pracy w liceum i gimnazjum, organizowanym nad Balatonem przez Komitet Obywatelski ds. Uchodźców Polskich na Węgrzech Henryka Sławika. Milada była nauczycielką, Karol zamienił się w profesora rysunków, a ks. Erazm został jednym z duchowych opiekunów młodych Polaków. Obaj Malczykowie, zwłaszcza Erazm, zaangażowali się w działalność konspiracyjną, która w owym czasie koncentrowała się na przerzutach żołnierzy oraz uczniów z najstarszych klas do tworzonej na Zachodzie przez gen. Władysława Sikorskiego Armii Polskiej. Ktoś jednak doniósł czym dodatkowo zajmują się bracia. W ostatniej chwili, ostrzeżeni przez węgierskich przyjaciół, uniknęli aresztowania. Dosłownie z dnia na dzień Balatonboglár zamienili na leżące po drugiej stronie kraju miasteczko Mád.

Nie tylko malowidła z Aniołami o twarzach miejscowych panienek bardzo spodobały się parafianom. Wielkie wrażenie zrobiło historyczne godło węgierskie, umieszczone w głównym punkcie prezbiterium. Wśród Węgrów szeroko rozeszła się wieść o polskim malarzu, zamieniającym gołe ściany kościołów w sceny biblijne, niebo z aniołami i w narodowe symbole. Artysta otrzymał następne zamówienie.


Kiskörös: pierwszy wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej


Leżące na Wielkiej Nizinie Węgierskiej miasto Kiskörös znane jest jako miejsce urodzin narodowego barda z okresu Wiosny Ludów - Sándora Petőfiego. W tamtejszym kościele barokowym, w którym stworzenie nowej polichromii powierzono Malczykowi, po raz pierwszy nad jednym z bocznych ołtarzy pojawiła się typowo polska symbolika. Piękny wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej otaczają rozłożone skrzydła Polskiego Orła, ukształtowanego z postaci Aniołów. Od tej pory Jasnogórska Pani towarzyszyć będzie artyście w jego dalszej twórczości sakralnej nie tylko na Węgrzech, ale też w Ameryce.

Malczyk, oczywiście, nie zapomina w jakim kraju tworzy. Poza imponującymi scenami z życia Chrystusa utrwala Światowy Kongres Eucharystyczny z 1938 roku w Budapeszcie oraz ważne wydarzenia z dziejów Królestwa Węgier, w tym m.in. cesarza Franciszka Józefa modlącego się za Węgrów. Swoistym znakiem firmowym malarza stają się muzykujące zespoły i chóry anielskie. I znów nie są to anioły o bezimiennych twarzach.

Miły starszy pan - dr József Tatrai, stomatolog, wspomina:

- W czasie wojny miałem 4 lata, a moja siostra Maria - 6 lat. Oboje zostaliśmy utrwaleni przez polskiego malarza jako dwa cherubiny nad postacią świętej Cecylii. Tak zaowocowała przyjaźń naszego ojca z artystą, który nam, mieszkańcom Kiskörös, pozostawił przepiękny wystrój świątyni. Pan Malczyk namalował też portret ojca i dał mu w prezencie obraz Świętej Rodziny.


Kiskunhalas i Kiskunmajsa: lekcja religii na sklepieniu


Nim Malczykowie ukończyli prace w mieście Petőfiego przyjechała delegacja z sąsiedniego Kiskunhalas i podpisała umowę z Polakami na pomalowanie ich kościoła pw. Świętych Piotra i Pawła.

Ks. Ernő Fülöp z Kiskunhalas wyjaśnia:

- Ozdobą i wyjątkowym przesłaniem religijnym naszego kościoła są obrazy i malowidła ścienne, które w czasie II wojny światowej pozostawił nam Karol Malczyk i jego żona Milada. Wiemy, że to rodzaj ich podziękowania dla Węgrów, którzy polskich uchodźców otoczyli serdeczną opieką. A my jesteśmy im wdzięczni za ich pracę, za podarowanie naszej świątyni tak pięknego wystroju! Przyjeżdżający turyści pytają, kim byli ci artyści? Niestety, mało o nich wiemy, więc może teraz, dzięki filmowi, dowiemy się więcej o ich życiu i artystycznej spuściźnie, jaką pozostawili również w innych kościołach nie tylko na Węgrzech. Freski kościoła pw. Świętych Piotra i Pawła w Kiskunhalas należą do największych, jakie wyszły spod pędzla Karola Malczyka. Laikowi trudno uwierzyć, że tyle można zrobić w kilka miesięcy! Ksiądz proboszcz Fülöp dodaje, że dla wiernych już samo oglądanie malowideł ze scenami z Pisma Świętego staje się modlitwą. Obrazy z życia Chrystusa i węgierskich świętych oraz wydarzenia z historii Węgier doskonale ilustrują odbywające się w kościele lekcje religii.

W Kiskunhalas polski artysta rozwija i wzbogaca wizerunek Pani z Jasnej Góry. Czarna Madonna (razem z węgierskimi paulinami, założycielami częstochowskiego klasztoru, przywędrowała do Polski prawdopodobnie z Mariánostra w Zakolu Dunaju) ma za opiekuna nie tylko Orła Białego, ale też historyczne godło Królestwa-Państwa Węgierskiego.

Świątynia nie była jedyną w tym mieście, w którym trwały ślad pozostawili Malczykowie. W porównaniu z ich innymi pracami na Wielkiej Nizinie Węgierskiej jest on jednak bardzo skromny. Cała polichromia, powstała w latach wojny, kilkanaście lat temu za zgodą ówczesnego gospodarza kościoła pw. Serca Jezusa i św. Teresy z Lisieux została... zamalowana zwykłą farbą emulsyjną! Szczęśliwie ostały się dwa sporych rozmiarów obrazy olejne, zdobiące boczne ściany głównego ołtarza. Postaci patronów - św. Teresy, rozsypującej kwiaty i św. Józefa, który koszem typowych owoców z węgierskich sadów częstuje Marię i małego Jezusa - świadczą o wielkim kunszcie malarskim ich autora.

Kończy się wojna. Dotychczasowy dorobek polskiego artysty sprawił, że księża i rada parafialna XVIII-wiecznego kościoła barokowego pw. Błogosławionej Panny Marii w Kiskunmajsa powierzyli Malczykowi stworzenie zupełnie nowej polichromii w ich zabytkowej świątyni. Miejscowy fotograf Iván Paskuj z archiwum swojego ojca, również fotografa, udostępnia nam zdjęcie czterech urodziwych sióstr Tulcsányi-Katalin, Erzsébet, Ilony i Sáriki - i opowiada jak w 1946 roku wszystkie one, pozując, użyczyły polskiemu malarzowi swych twarzy do postaci czterech Aniołów. Oczywiście, utrwalamy je na taśmie filmowej. Kamerę kierujemy też na znajdujące się w centralnej części ogromnego sklepienia malowidło przedstawiające Kazanie na Górze Oliwnej, gdzie wśród wielu postaci w strojach sprzed 2 tysięcy lat dostrzegamy współcześnie ubranych Miladę i Karola Malczyków. To jedyna sytuacja, w której artysta umieszcza siebie i żonę wśród uczniów Chrystusa.


Budapeszt: węgierscy konserwatorzy jako Milada i Karol


Po zakończeniu prac w Kiskunmajsa Malczykowie przenoszą się do Budapesztu, gdzie brat Karola, ks. Erazm, po śmierci 1945 roku ks. Wincentego Danka z Kościoła Polskiego w dzielnicy Köbánya, zostaje proboszczem świątyni węgierskiej Polonii. Ten wzniesiony przez polskich emigrantów zarobkowych w I połowie XX wieku kościół nie posiadał wewnętrznego wystroju. W zachowanej umowie z 8 maja 1947 roku, podpisanej przez członków Komitetu Kościelnego Kolonii Polskiej w Budapeszcie z Karolem Malczykiem, m.in. czytamy:

"Karol Malczyk przyjmuje na siebie obowiązek wykonania polichromii polskiego kościoła w Budapeszcie pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, techniką "temperą jajową" na gruncie olejno-matowym, zasadniczo według dostarczonych przez niego planów, barwnikami najlepszej jakości oraz surogatami olejnymi i amerykańską bielą cynkową (...) Wymienioną pracę artysta wykończy w przeciągu czterech miesięcy, licząc od daty rozpoczęcia".


W odtworzeniu filmowej biografii polskiego artysty niebywale pomógł nam fakt, że w sierpniu 2008 roku węgierscy konserwatorzy - rodzeństwo Zsolt i Andrea Hermannowie już pracowali nad przywróceniem dawnego blasku malowidłom Malczyka w kościele na Köbányi. Najbardziej nas zaskoczyło ich fizyczne podobieństwo do Milady i Karola, dlatego razem z ks. Józefowiczem, głównym reanimatorem pamięci o Malczyku, udało nam się ich namówić, by w scenach fabularyzowanych wystąpili jako Malczykowie. I tak też się stało.

Opowiada Andrea Hermann:

- Dla mnie wielką wartością ich sztuki jest patriotyzm, charakteryzujący wiele kompozycji Malczyków. Jedną z nich jest chór aniołów, które tworzą wizerunek Orła Polskiego jako godło narodowe; podobnie jak postać Matki Boskiej Częstochowskiej. Polskie godło wiele razy pojawia się w ich twórczości sakralnej, jak również godło węgierskie, czym artyści nawiązują do wielowiekowej tradycji przyjaźni obu narodów.

- Malczykowie nie stosowali klasycznej techniki fresku - mówi Andrea. - Na oczyszczoną i suchą powierzchnię ściany, przy pomocy kartonu, nanosili szkic, następnie pokrywali go farbą zmieszaną z żółtkiem, uzyskując piękne, żywe kolory. Aby znów się nimi rozkoszować, musimy dotrzeć do warstwy oryginalnej.

Zsolt Hermann natomiast dodaje, że powstałe na sklepieniu pęknięcia zainiektowali i wzmocnili szklanym włóknem. Efektem zbyt słabego posadowienia budynku jest, niestety, spora liczba rys i pęknięć.

Po zakończeniu prac w Kościele Polskim na Köbányi na Malczyków czekały zamówienia z kolejnych parafii węgierskich. Jednak sytuacja polityczna pod rządami najlepszego ucznia Stalina - Matyasa Rakosiego tak się zmieniła, że zawisła nad nimi realna groźba aresztowania za działalność konspiracyjną w czasie wojny. W 1949 roku pod osłoną nocy Malczykowie z kilkuletnim synkiem Zdzisławem i ks. Erazmem opuścili Budapeszt, by po pewnym czasie w Kanadzie, w parafii węgierskich emigrantów w mieście Welland, rozpocząć następny etap życia.

Swój dorobek twórczy Karol Malczyk powiększa o monumentalne malowidła i polichromie kilku kościołów, najpierw w Kanadzie, a później w Stanach Zjednoczonych. Włącza się też w życie kulturalne amerykańskiej Polonii, projektując dekoracje i kostiumy do polonijnych spektakli teatralnych i baletowych. Maluje również pejzaże i portrety. Mając 58 lat i wiele planów, niespodziewanie umiera w 1965 roku i zostaje pochowany na cmentarzu St. Olivet w Detroit.


Barwałd Średni: tu się wszystko zaczęło


W Polsce talent absolwenta krakowskich uczelni - Szkoły Sztuk Zdobniczych i Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki (1938), ucznia wybitnych profesorów - Jarosława Jarockiego i Fryderyka Pautscha można podziwiać, oglądając polichromię kościoła pw. św. Józefa w Kalwarii Zebrzydowskiej. W ojczyźnie to jedyna w pełni zachowana praca młodego Karola. Polichromia małego kościoła w niedalekiej Łękawicy, niestety, nie zachowała się.

Jak podczas realizacji filmu poinformował nas emerytowany kościelny - Franciszek Okręglicki, w połowie lat 80. ub. wieku ówczesny proboszcz... wydał polecenie usunięcia malowideł z 1938 roku pędzla młodego Karola. Jaka szkoda! Trzeba bowiem wiedzieć, że przyszły małżonek panny Milady Pawlik postanowił, iż w jej parafialnym kościele w Łękawicy nie powie sakramentalnego "tak", dopóki nie pomaluje gołych ścian tej świątyni. I tak też zrobił.

W Polsce, poza kilkoma pojedynczymi obrazami artysty, zachowały się jego grafiki z okresu, gdy jako uczeń wadowickiego gimnazjum ilustrował szkolne pismo "Lutnia". Jak poinformowała Elżbieta Bulińska, wnuczka najstarszej siostry Karola, malowidła Malczyka znajdują się jeszcze w kościele w Choczni. Dorobku twórczego chłopaka z wielodzietnej rodziny chłopskiej z Barwałdu Średniego, niestety, nie znają jego krajanie. Miejmy nadzieję, że film "Anioły Karola Malczyka" (OTTO Agencja Producencka, Lublin 2008) z piękną, specjalnie skomponowaną muzyką Mariusza Ostańskiego i artystycznym montażem Olgi Michalec-Chlebik, zmieni tę sytuację. Na koniec dodam, że jako autorzy filmu razem z konsulem Tadeuszem Kaczorem w ostatniej scenie zwróciliśmy się do Ministra Kultury RP o wpisanie dorobku twórczego Karola Malczyka na listę Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego poza Granicami Kraju.


Grzegorz Łubczyk

Karol Malczyk

Strona internetowa powstała w ramach projektu "Mecenat Małopolski", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone.