Strona internetowa powstała w ramach projektu „Mecenat Małopolski”, który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.

Projekty realizowane przez Stowarzyszenie w 2013 roku

„Poznajemy piękno Tatr i Szlaków Papieskich w turystycznych wędrówkach w Tatrach” Projekt zrealizowaliśmy w dniach 19-20.06.2013r. przy wsparciu finansowym Starostwa Powiatowego/ dotacja 2.800 złotych, na złożoną ofertę w konkursie/. Adresatami naszego projektu była młodzież z LO im. Marcina Wadowity w Wadowicach, udzielająca się aktywnie w Wolontariacie szkolnym. To już druga wycieczka w góry jako nagroda za ofiarną pomoc młodzieży: dla dzieci, starszych osób w Domach opieki, oddawanie krwi dla ratowania chorych, udział w akcjach charytatywnych, kwestach na renowację zabytkowych nagrobków Profesorów, porządkowanie otoczenia przy grobach na cmentarzu, pomoc w spotkaniach imprezach organizowanych przez Stowarzyszenie Absolwentów. Wdzięczność młodzieży i Nauczycieli uczestniczących w wycieczce daje radość i wynagradza trud organizacyjny. Młodzież podkreśla, że bez dofinansowania ze Starostwa nie mogliby uczestniczyć w tak pięknej wycieczce w Tatrach.

Zamieszczamy kilka zdjęć i relacje uczestników.


Górska wędrówka…

W dniach 19 i 20 czerwca uczniowie z Wolontariatu oraz Szkolnego Klubu Krajoznawczo – Turystycznego wraz z opiekunami – Panią Marią Talagą oraz mgr Rafałem Cmuntem pojechali wspólnie na wycieczkę. Wycieczka została zorganizowana z pomocą Pani Marii Talagi – przewodniczącej Stowarzyszenia Absolwentów naszego liceum oraz współfinansowana przez Starostwo Powiatowe.

Dnia 19 czerwca o 7:00 wyruszyliśmy z Wadowic by już po dwóch godzinach znaleźć się w Zakopanem i pomaszerować górskim tatrzańskim szlakiem. Nie można zapomnieć o naszym przewodniku – Panu Antonim Piotrowskim – koledze Pani Marii, który oprowadzał nas po górach, a wędrówkę umilał pogawędkami i historiami o górach.

Wycieczka została zaplanowana tak, aby każdy mógł pójść i cieszyć się pięknem przyrody. Nie zdobywaliśmy wysokich szczytów, ale spacerowaliśmy malowniczymi dolinkami. I tak pierwszego dnia wystartowaliśmy z Kuźnic Doliną Jaworzynki przez Przełęcz między Kopami na Halę Gąsienicową, gdzie czekało na nas wspaniałe schronisko, w którym mieliśmy nocować. Tam po odpoczynku i pozostawieniu plecaków wyruszyliśmy w dalszą drogę – by zobaczyć piękny Czarny Staw Gąsienicowy, a następnie wspiąć się nieco wyżej do Przełęczy Karb /1853npm/. Stamtąd wróciliśmy do schroniska gdzie czekał na nas pyszny obiad. Wieczorem spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem, aby porozmawiać i wysłuchać wielu ciekawych informacji związanych z naszym bezpieczeństwem w górach i poruszaniem się po szlakach.

Kolejnego dnia po śniadaniu oraz napisaniu kartek z pozdrowieniami zaadresowanych do naszego liceum oraz Starostwa Powiatowego, wyruszyliśmy przez Waksmundzką Rówień i Gęsią Szyję, gdzie komary i muchy nie dawały za wygraną, na Rusinową Polanę, gdzie mogliśmy się posilić prawdziwymi przepysznymi gorącymi oscypkami prosto z bacówki i zapoznać się z tradycyjnym wyrobem owczych serów. Stamtąd blisko mieliśmy do autobusu, a iść trzeba było prężnie, bo nieprzewidywalne góry straszyły już deszczem i burzą…

Piękna wycieczka dobiegła końca. Wszyscy zmęczeni, lecz zadowoleni wspominali piękne widoki z utęsknieniem czekając wakacji i kolejnych takich wycieczek.

Dziękujemy Stowarzyszeniu Absolwentów za projekt tej pięknej wycieczki współfinansowany ze środków finansowych Starostwa Powiatowego w Wadowicach, bez tej pomocy wędrówka w Tatrach dla nas nie byłaby możliwa.

Ania Baczewska (z wolontariatu)


W dniach 19-20 czerwca bieżącego roku połączone siły Szkolnego Wolontariatu oraz Szkolnego Klubu Krajoznawczo-Turystycznego z Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Wadowity w Wadowicach, wybrały się w podróż w nasze piękne góry Tatry. Pod czujnym okiem pani Marii Talagi oraz profesora Rafała Cmunta każdy uczestnik, nawet ten najmniej doświadczony, nie musiał obawiać się niczego złego... nie wliczając w to oczywiście całego trudu, zmęczenia i wysiłku, który czekał, chwilowo uśpiony, chowając się pod przykrywką odprężającej wycieczki. Podróż autokarem upłynęła w miłej atmosferze. W tle dało się słyszeć piosenki z cicho puszczonego radia, które były odpowiednim akompaniamentem dla podekscytowanych podróżą i przygodą rozmów. Przejazd z Wadowic do Zakopanego przeszedł bezpiecznie i szybko pod czujną ręka naszego pana kierowcy. Po dotarciu do miasta naszym celem były Kuźnice, gdzie mieliśmy spotkać się z przewodnikiem tatrzańskim i wyśmienitej klasy goprowcem - panem Antonim Piotrowskim. W Kuźnicach został nam przedstawiony plan naszej wyprawy i miejsce końcowe, do którego mieliśmy dotrzeć po około 2 godzinach drogi, czyli Hala Gąsienicowa wraz ze Schroniskiem 'Murowaniec', w którym zaplanowany był postój oraz nocleg. Początkowy odcinek trasy był przyjemny i prosty. Dosłownie. Spokojna, równa droga, idziesz przed siebie, równym krokiem i zastanawiasz się czy nie zacząć podśpiewywać cichutko pod nosem jakiejś harcerskiej piosenki. Z biegiem czasu i kilometrami, które zostawiliśmy za sobą trasa stawała się coraz bardziej wymagająca. Nie zniechęciło to jednak nikogo. Wszyscy dając z siebie jak najwięcej i odznaczając się niejednokrotnie wzajemną pomocą przy niesieniu plecaka czy też gitary śmiało stawiali kroki z tęsknotą i niemą prośbą o chociażby czubek dachu schroniska i czekających tam na nich łóżek. Idąc w góry należy pamiętać o tym, że głównym zadaniem jakie mamy obowiązek zrealizować jest podziwianie widoków. Tych na szczęście nie brakowało, podobnie z resztą jak much, które każdego wędrowca traktowały jak plecak z jedzeniem na wynos.

Do schroniska dotarliśmy około godziny 14.00. Przydzielono pokoje, zaspokojono wszystkie nasze dociekania odnośnie godziny posiłku i zakomunikowano nam, że do paru minut wychodzimy na spacer, który uwieńczeniem ma być Czarny Staw. Podczas tego krótkiego wyjścia nad głowami zawisły czarne chmury, lecz pogoda była łaskawa i ani kropla deszczu nie spadła na strapione sylwetki wędrowców. Gdy wróciliśmy do schroniska czekała na nas kolacja i wieczór pełny błogiego, beztroskiego wylegiwania się w celu zregenerowania sił przed również wymagającym zejściem. Była jednak spora grupa niezmordowanych turystów, którzy chętnie słuchali Pana Przewodnika Antoniego, który mówił o bezpieczeństwie w górach, o wypadkach/ jako doświadczony Goprowiec miał wiele do powiedzenia/, akcjach. Odpowiadał na pytania zapaleńców, którzy w swoim gronie w wakacje chcą przejść „Orlą Perć”. Okazało się, że nasi koledzy posiadają dużą wiedzę z ratownictwa medycznego, co bardzo ucieszyło Pana Przewodnika Tatrzańskiego i Ratownika. Nasz „ Gimpel” słynie z wszelakiej wiedzy uczniów, to potwierdziliśmy, a Pan Antoni to też Belfer-matematyk/ jak poinformowała p. Maria/ i wspaniały Przyjaciel, który specjalnie przyjechał z N.Sącza, by nas prowadzić w Tatrach.

Rankiem czekało na nas śniadanie oraz przyjemna niespodzianka, albowiem profesor Górski z naszego liceum również zawitał w tamte rejony. Po zapełnieniu plecaków prowiantem jak jeden mąż pełni życia, chęci i planów podbicia tego górzystego świata - ruszyliśmy w drogę. Ku mojemu przerażeniu nasze zejście bardziej przypominało wspinaczkę. Pięliśmy się leśnymi ścieżkami ciągle w górę o zbawiennym zejściu nie było nawet mowy. Im wyżej tym piękniejsze widoki wyłaniały się zza ściany lasu. Przez głowę przelatywały myśli o wolności, nieograniczonych możliwościach, a potem weryfikowałeś to patrząc na górkę, którą miałeś do pokonania.

W połowie drogi na swoim karku poczuliśmy oddech burzy. Znacznie przyspieszyliśmy, aby jak najszybciej dostać się do autokaru. Dłuższy postój czekał na nas na Rusinowej Polanie, gdzie była możliwość zakupu prawdziwego góralskiego oscypka oraz podziwiania górskiego krajobrazu, który dumnie prezentował sie nad naszymi głowami.

Na Rusinowej Polanie podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna zeszła prosto do autokaru, a druga...konkretnie to dwie osoby czekały na zjazd jeepem na parking. Było to spowodowane drobnymi problemami zdrowotnymi jednej z nich. Wycieczka obfitowała więc we wszystko w co powinna. Dreszczyk emocji, roje owadów, zmęczenie, trud i radość. Satysfakcję z pobytu i ledwie słyszalne marzenia o powrocie do domu.

Góry dla każdego. Nie każdy powróci z nich z podobnymi wrażeniami, jednak każdy przywiezie bagaż doświadczeń, masę wspomnień i uśmiechy innych podróżnych ze szklaku popakowane w głowie wraz z ich przyjacielskim: „Dzień dobry!”

Więc chwyć mnie za rękę i przemierzmy te górskie szlaki jeszcze raz. Przygoda czeka.

Gabrysia Kurpiel (z wolontariatu)



Strona internetowa powstała w ramach projektu "Mecenat Małopolski", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone.