Strona internetowa powstała w ramach projektu „Mecenat Małopolski”, który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.

CASTA PLACENT SUPERIS
Szkolne lata Karola Wojtyły - Jana Pawła II

W 1997 r. w czasie spotkania w zakopiańskiej "Księżówce" Jan Paweł II mówił do swoich gimnazjalnych kolegów: "Chciałbym jeszcze raz zobaczyć i przeczytać słowa widniejące w westybulu naszego gimnazjum". W odpowiedzi wychowankowie rocznika 1938 wyrecytowali chórem:

CASTA PLACENT SUPERIS: PURA CUM VESTE VENITE ET MANIBUS PURIS SUMITE FONTIS AQUAM

co po polsku oznacza:
To, co czyste, podoba się Najwyższemu, przychodźcie w szacie czystej i rękoma czystymi czerpcie wodę ze źródła.

(por. E. Mróz, "Myśli biegną do Wadowic", "Życie" z dn. 11-12 X 1997 r.)


Ten starożytny dwuwiersz poety rzymskiego Albiusa Tibullusa od r. 1890 witał uczniów wadowickiego gimnazjum przy wejściu do budynku. Nie ukrywam, że ta maksyma - dziś dla wielu osób brzmiąca nieco obco i tajemniczo - jest mi wyjątkowo bliska. W r. 1986 - w 120. rocznicę założenia gimnazjum - odsłoniliśmy ją wraz z moimi uczniami spod warstwy farby i odmalowali na nowo. Wielokrotnie ją przypominałem, również w prelekcji z okazji 10-lecia pontyfikatu Jana Pawła II, wygłoszonej w "Tygodniu Papieskim", zorganizowanym przez ks. infułata Kazimierza Sudera w r. 1988. Wreszcie początek tego dwuwiersza posłużył nam - śp. Stanisławowi Augustowi Kawczakowi ze Świdnicy i mnie - jako tytuł jednodniówki "Casta placent superis", wydanej z okazji drugiej wizyty Jana Pawła II w Wadowicach w r. 1991.

Zmarły przed dziesięciu laty ks. Jan Kijas ze Ślemienia, absolwent rocznika 1911, tak pisał do mnie w jednym z listów: "Gimnazjum budzi we mnie zawsze najmilsze wspomnienia. Dotąd stoi mi w oczach napis na frontonie ściany: Casta placent superis... Wspaniałe vade mecum dla ucznia na całe życie". Takim było przez przeszło pół wieku dla wielu wychowanków gimnazjum.

Przypadające w tym roku rocznice - 20-lecie pontyfikatu Jana Pawła II i 60-lecie Jego . egzaminu dojrzałości w Liceum i Gimnazjum im. Marcina Wadowity - wyznaczają w biografii Ojca Świętego trzy wyraźne okresy: 18 lat dzieciństwa i młodości, spędzone w Wadowicach, 40 lat dorosłego życia w Krakowie i 20 lat papieskiej posługi w Watykanie. Celem tego szkicu jest przybliżenie owych ważnych 18 lat w Wadowicach, o których pisał w liście do Kotlarczyków w r. 1940: "Zawsze mocno związany z miastem mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, z miastem, które mi dużo, bardzo dużo dało. Mam wrażenie, że więcej niż by dać mógł Kraków. Oddech miasta i oddech ziemi, prostolinijność w sposobie myślenia i niewątpliwy fundament kultury" (cyt. za: Ks. Adam Boniecki, "Kalendarium życia Karola Wojtyły", 1983, s. 62).

Wadowickie lata Karola Wojtyły zostały wielokrotnie i szczegółowo opisane w różnych opracowaniach, m. in. we wspomnianym wyżej "Kalendarium", w książce Józefa Szczypki "Jan Paweł II Rodowód", ks. Mieczysława Malińskiego "Droga do Watykanu", "Przewodnik po życiu Karola Wojtyły". Pisali również o tym wadowiczanie, np. Zbigniew Bieniasz ("Kochana stara buda..."), Roman Antoni Gajczak ("Wadowice, miasto rodzinne Jana Pawła II", "Sercu najbliższe", "Chłopiec z ulicy Kościelnej"), o. Władysław Kluz ("Czas siewu. Karoł Józef Wojtyła Jan Paweł II"), Zbigniew Siłkowski ("Wspominać lata...", w: „Młodzieńcze lata Karola Wojtyły"), Gustaw Studnicki („Gimnazjalne lata Karola Wojtyły w świetle dokumentów szkolnych" w "Nadskawiu" 1986 i w książce pt. "Pierwsza wśród równych. Dzieje Gimnazjum i Liceum w Wadowicach", "Jan Paweł II Papież z Wadowic. W 75-lecie urodzin Ojca Świętego", "Karol Wojtyła Jan Paweł II w Wadowicach. Kalendarium", "Karola Wojtyły lata nauki w szkole powszechnej", w "Kalendarzu beskidzkim 1995" i "Zarysie dziejów oświaty i szkolnictwa w Wadowicach") . Nie sądzę więc, aby było rzeczą celową i interesującą powtarzanie rzeczy powszechnie znanych i dostępnych w publikacjach, Zwrócę zatem uwagę tylko na te fakty, które - moim zdaniem - były w biografii Karola Wojtyły znaczące.

Jakież źródła miał ów "oddech miasta i oddech ziemi" oraz "fundament kultury" w cytowanej wyżej opinii 20-letniego Karola Wojtyły? Wynikał on niewątpliwie z historycznych tradycji Wadowic, miasta głęboko zakorzenionego w kulturze chrześcijańskiej. Jest to miasto stare, a jego historia liczy prawie siedem wieków. Na widownię dziejową wkroczyły w 1. połowie XIV wieku. Około r. 1325 wymieniono po raz pierwszy w źródłach historycznych ich nazwę i tutejszy kościół. W latach 1819-1867 były miastem obwodowym, od reformy autonomicznej roku 1867 - siedzibą powiatu. Z dawien dawna było tu wiele urzędów administracyjnych oraz silny ośrodek szkolnictwa i kultury. Działało stare, założone w r. 1866 gimnazjum męskie, gimnazjum 00. Karmelitów, żeńskie seminarium nauczycielskie, od r. 1928 - gimnazjum żeńskie, szkoły zawodowe - męska i żeńska, szkoła handlowa, cztery szkoły elementarne, dwie męskie i dwie żeńskie, połączone później w dwie, na Kopcu w pobliskiej Kleczy - Collegium Marianum. Stara oficyna wydawnicza i drukarnia, dawniej Pokornych, później Foltinów - wydawała liczne książki. W międzywojniu w pobliskim Gorzeniu działała grupa artystyczno - literacka "Czartak", założona przez Emila Zegadłowicza, skupiająca poetów, pisarzy i artystów.

Z gimnazjum związane było silne środowisko intelektualne, w mieście działały liczne organizacje i towarzystwa kulturalne, religijne oraz sportowe, m. in. T. G. "Sokół" dysponujące salą gimnastyczną i teatralną, Czytelnia Mieszczańska przy ul. Krakowskiej, Towarzystwo "Jagiellonka", założone i kierowane przez urzędnika sądowego Stefana Kotlarczyka, Stowarzyszenie Rzemieślników "Zgoda", Towarzystwo Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, Związek Legionistów, Związek Strzelecki, Związek Oficerów Rezerwy, Związek Rezerwistów, Liga Panów, Związek Robotników Chrześcijańskich, Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Młodzieży Miejskiej i Terminatorów, Katolicki Związek Polek, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (męskiej i żeńskiej), Sodalicja Pań, Sodalicja Panów, Sodalicja uczniów , gimnazjum oraz uczennic seminarium nauczycielskiego żeńskiego i inne.

Według ks. Leonarda Prochownika - w mieście "obcym wszelkim nowinkom sekciarskim" - w r. 1929 mieszkało 8 000 katolików, a w całej parafii obejmującej również Jaroszowice, Chobot, Gorzeń Dolny i Górny, Roków, Tomice i Zawadkę - 11 672 osób ("Wiadomości z Parafji Wadowickiej. R. P. 1930", dodatek noworoczny do "Dzwonu Niedzielnego", 1929). Mieszkało również w Wadowicach sporo Żydów i rodzin wojskowych, bowiem w koszarach przy ul. 3 Maja (dziś - Lwowskiej) stacjonował 12 p. p. Wojska Polskiego, powstały z formacji dawnego austriackiego c. k. 56 pułku piechoty. Jego oficerem był ojciec Karola, podporucznik Karol Wojtyła. Pułk miał własną orkiestrę, która koncertowała w czasie defilad wojskowych w Rynku lub w pięknym parku TUMWiO przy al. Wolności.

Samo miasto leży w pięknej okolicy, w dolinie rzeki Skawy u stóp Beskidu. Blisko stąd na pobliskie szczyty górskie - na Goryczkowiec zwany popularnie "Dzwonkiem", na Iłowiec, Łysą Górę, Gancarz i Leskowiec. Sprzyja to uprawianiu turystyki i kontaktom z przyrodą. Urokiem Wadowic i okolicy zachwycał się Adolf Nowaczyński, który w książce "Słowa, słowa, słowa..." (1938) tak pisał: "A jest jedno [miasto], które pachnie nawet z włoska, bo morwami; to WADOWICE ! - miasto - oczko, w którem chodziłem do normałki i do pierwszych gimnazjalnych. [...] Okolice miasta bezwzględnie piękniejsze od okolic Neapolu czy Stockholmu, tylko mniej reklamowane i przez to mniej znane w Europie". Tu dodam, że Adolf Nowaczyński (1876-1944), poeta, satyryk, eseista, dramaturg i publicysta, "enfant terrible" krakowskiej bohemy przełomu wieków, w latach 1883-85 był uczniem szkoły męskiej w Wadowicach, 1885-87 klas I-II gimnazjum. Jego ojciec Antoni był w tamtych latach radcą Sądu Obwodowego w Wadowicach. Pięknem Beskidu zafascynowani byli również poeci i artyści z grupy "Czartak". Janina Dorozińska - Brzostowska, "poetessa" z tejże grupy, pisała w wierszu "Nad Skawą":

Gdyby można było i po śmierci
patrzeć
w ziemi wybraną stronę, chciałabym leżeć
nad Skawą, na wzgórzu polnym,
zielonym.
I spoglądać stamtąd
godzinami
na zachody słońca
na obłoki -
tak jak niegdyś z korytarza szkolnego
zachwyconym ścigane
wzrokiem.
Niechby oczy
nieznużone, szczęśliwe,
napatrzyły się do syta, przez wieki,
barwom światłem nasyconym,
przejmująco świetnym,
dalekim.

Dzieciństwo Karola Wojtyły przypadło na bardzo trudne lata. Urodził się u zarania niepodległej Rzeczypospolitej, odrodzonej po 136 latach niewoli. Rok 1920 i następne - to lata układów w sprawie naszych granic, wojny z bolszewikami, plebiscytów na Śląsku i Mazurach, trudności wewnętrznych - braków aprowizacyjnych, szalejącej drożyzny i gigantycznej inflacji.

W domowym archiwum Witolda Brostowa, profesora Uniwersytetu w Denton w stanie Texas, syna cytowanej wyżej poetki Janiny Brzostowskiej, zachował się oryginalny dokument z tamtych lat. Jest to "Dziennik" jego dziadka, ówczesnego dyrektora wadowickiego gimnazjum Jana Dorozińskiego. Warto odnotować kilka zapisów z roku 1920 - roku urodzenia Karola Wojtyły. Ilustrują one niektóre powojenne trudności i zagrożenia:
"17 I 1920. Cukru od paru miesięcy nie używamy! 8 III 1920. Orgie drożyzny! 12 III 1920. Strajk kolejarzy. Brak węgla - nauka co drugi dzień w zimnych salach!! 7 VII 1920. Od kilku tygodni wojska nasze cofają się przed bolszewikami!! Polska a może cała Europa przed katastrofą ! 25 VII 1920. Napór bolszewików ogromny. 5 VIII 1920. Od tygodnia żyjemy w trwodze czy bolszewicy nie zajmą Warszawy i Lwowa i nie zaprowadzą swych rządów w Polsce!! 11 VIII 1920. Źle z nami ! - Wojsko zajęło wczoraj wieczorem gimnazjum i obozuje na dworze - zupełnie jak w sierpniu 1914 r. - mają zabawić dwa dni! 15 VIII 1920. Niedziela. Rozstrzygające walki z bolszewikami pod Warszawą!".

Mniej ponure i groźne zapisy z roku 1920 dotyczą pogody: "20 IV 1920. Wczesna wiosna - drzewa w rozkwicie - bzy zaczynają kwitnąć o 3 tygodnie za wcześnie. 30 V 1920. Maj bardzo piękny i niemal gorący miesiąc".

Lata dziecinne Karola Wojtyły w Wadowicach naznaczone były trzema zgonami osób mu bliskich. W dniu 25 IX 1923 r.-w mieszkaniu jego rodziców w Rynku Nr 2 (dziś ul. Kościelna) zmarł śmiercią nagłą jego dziadek "po mieczu" 72-letni Maciej Wojtyła, rodem z Czańca, mieszkaniec Białej. W sześć lat później, w dniu 13 IV 1929 r., w wieku 45 lat zmarła na zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie nerek jego matka - Emilia z Kaczorowskich Wojtyłowa. Wreszcie w dniu 5 XII 1932 r. zmarł 26-letni jedyny brat Karola - Edmund Wojtyła (1906-1932), doktor wszech nauk lekarskich, uzdolniony lekarz, sekundariusz czyli zastępca ordynatora Szpitala Miejskiego w Bielsku. Chyba zbyt wiele na 12 lat życia...

Pierwsza z tych śmierci - a może nawet i druga - były dla małego Karola z pewnością niepojęte, choć smutne. Nie miał przecież dziesięciu lat. O braku matki napisze już jako młodzieniec:

Nad Twoją białą mogiłą kwitną
białe życia kwiaty -
- o, ileż lat to już było
bez Ciebie - duchu skrzydlaty.
(„Dawid - renesansowy psałterz", „Księga słowiańska", 1939).

Po śmierci brata zostali we dwoje - ojciec i syn. Jakżeż wtedy byli sobie bliscy... Mieszkali tuż koło kościoła, gdzie obaj się modlili, Karol służył do mszy świętej, wstępował "po drodze" do szkoły. Na ścianie kościoła naprzeciw okien ich mieszkania był (jest również i dziś) zegar słoneczny z maksymą: "Czas ucieka - wieczność czeka". Dwie trzecie spośród 18 lat życia w Wadowicach Karol Wojtyła spędził w tutejszych szkołach. W latach 1926-30 - między szóstym a dziesiątym rokiem życia - uczęszczał do klas I-IV szkoły męskiej, mieszczącej się w budynku Magistratu. Wprawdzie szkoła ta była 7-klasową, ale ówczesne przepisy zezwalały na przejście do gimnazjum po czwartej klasie. Tak robili wszyscy przyszli gimnazjaliści. W szkole powszechnej Karol uczył się znakomicie. Chociaż wtedy ostro klasyfikowano i pozostawiano na drugi rok wielu chłopców - on miewał oceny dość „monotonne", na końcu każdej klasy z "góry na dół" - bardzo dobry. Wśród 83 ocen wystawionych w klasach I-IV było 78 bardzo dobrych i tylko 5 "czwórek" - trzy wystawiono w 1. półroczu klasy I (z pilności, języka polskiego i z rachunków z geometrią), po jednej - w 1. półroczu klasy II (z robót ręcznych) i klasy III (z rysunków). Pierwszym jego katechetą (w kl. I) był ks. Franciszek Barańczyk, w klasach II-IV - ks. Jan Pawela (por. G. Studnicki, "Zarys dziejów oświaty i szkolnictwa w Wadowicach", 1996, s. 36-42).

Przez wszystkie lata szkoły powszechnej klasy szkolne były bardzo liczne, miały od 60 do 73 uczniów, a wśród nich sporo Żydów (od 13 do 18). Od najwcześniejszych więc lat Karol Wojtyła stykał się w środowisku Wadowic z wyznawcami religii mojżeszowej, rósł w tolerancji i szacunku do nich. Po latach napisał: "Poza słowami soborowej Deklaracji [„Nostra aetate"] [...] stoi także moje osobiste doświadczenie od najwcześniejszych lat mojego życia w rodzinnym mieście. Pamiętam naprzód szkołę podstawową w Wadowicach, gdzie w klasie co najmniej V* uczniów stanowili chłopcy żydowscy. Trzeba by tutaj wspomnieć o mojej koleżeńskiej przyjaźni z jednym z nich, to znaczy z Jerzym Klugerem. Trwa ona od ławy szkolnej do dnia dzisiejszego ("Przekroczyć próg nadziei", 1994, s. 85).

W latach 1930-38 Karol Wojtyła kształcił się w 8-letnim gimnazjum neoklasycznym im. Marcina Wadowity. Tu również był wzorowym pod każdym względem uczniem. Wśród 145 ocen, jakie zapisano w "Katalogu głównym" w latach 1931/32 - 1937/38 w klasach II-VII i za 1. półrocze klasy VIII (katalogu z r. szk. 1930/31 nie ma, ocen w 2. półroczu klasy VIII nie wpisano) jest 141 (97 % !) ocen bardzo dobrych, tylko 4 oceny dobre (z języka polskiego i łacińskiego w 1. półroczu klasy IV, z historii i fizyki z chemią w 1. półroczu klasy VIII) i ani jednej dostatecznej. Zadziwiająca regularność ! Dwukrotnie obok oceny dopisano w katalogach "ze szczególnym zamiłowaniem" - w klasie III z języka polskiego i w klasie IV z religii. Jakżeż trafne okazały się po latach te dwie uwagi prof. Bronisława Babińskiego i ks. dr. Edwarda Zachera... Wybór studiów polonistycznych, a potem stanu duchownego, działalność w Teatrze Rapsodycznym dr. Mieczysława Kotlarczyka, twórczość literacka oraz piękna polszczyzna Papieża wielokrotnie potwierdziły te oceny.

Jego sprawowanie (zachowanie) we wszystkich klasach oceniano jako bardzo dobre. Regularnie uczęszczał również do szkoły. Znakomite wyniki w nauce i wzorowe zachowanie powodowały, że w wykazach drukowanych w „Sprawozdaniach dyrekcji" nazwisko Karol Wojtyła jest wyróżniane w sposób oznaczający postęp ogólny bardzo dobry. Było wprawdzie kilku Jego kolegów osiągających bardzo dobre lub dobre wyniki, ale tylko on jeden potrafił przez osiem lat utrzymać tak wysokie loty i być zawsze najlepszym uczniem w klasie!

Tu trzeba dodać, że w przedwojennym gimnazjum nie rozpieszczano uczniów. Stawiano bardzo wysokie wymagania i ostro klasyfikowano. Były takie lata, gdy nawet 1/4 ogółu uczniów nie uzyskiwała promocji, na przykład w r. 1926/27 - 151 spośród 602 (25.1 % ), w r. 1936/37 - 67 z 341 (19.6 %). Dziś takie rzeczy się nie zdarzają. Równie trudno było zdać maturę po ośmiu latach nauki. Z 87 uczniów, którzy rozpoczęli ją w r. 1915, do matury w r. 1923 doszło w przepisanym czasie 15 (17.2 %), spośród 49 kolegów Karola Wojtyły rozpoczynających edukację w r. 1930 maturę zdało w r. 1938 - 17 (34.7 %). Dawne gimnazjum - to była twarda szkoła!

Przez cały czas nauki w szkole średniej Karol Wojtyła był ogromnie aktywny w różnych dziedzinach życia szkolnego. Dlatego w "Sprawozdaniach dyrekcji Gimnazjum w Wadowicach" z lat 1930-36, 1937/38 (z r. 1936/37 "Sprawozdania" brak) i w zachowanych do dziś protokołach Rady Pedagogicznej z lat 1934-39 Jego nazwisko jest najczęściej wymienianym spośród uczniów. Działał w samorządzie szkolnym, był wybierany sołtysem klasy (w kl. II, III), deklamował na wieczornicach, porankach i akademiach, wygłaszał referaty, pogadanki, odczyty i przemówienia na lekcjach, w kołach zainteresowań i na uroczystościach szkolnych, oszczędzał w Szkolnej Kasie Oszczędności, działał w organizacji abstynenckiej, w Sodalicji Mariańskiej, do której został przyjęty w r. 1935, a w latach 1936-38 był jej prezesem. W r. 1935 zadebiutował w szkolnym kole dramatycznym. Grał główne role w kilku przedstawieniach, m. in. w "Antygonie" Sofoklesa, w "Ślubach panieńskich" A. Fredry, w "Balladynie" i "Kordianie" J. Słowackiego, w "Zygmuncie Auguście" S. Wyspiańskiego. Niektóre sztuki reżyserował, do niektórych opracował inscenizację. W r. 1933, po ukończeniu trzeciej klasy gimnazjalnej, 13-letni Karol Wojtyła opublikował pierwszy swój artykuł prasowy. Było to "Pożegnanie opiekuna" w nr. 37 "Dzwoneczka", dodatku do ukazującego się w Krakowie "Dzwonu Niedzielnego" (zob. "Dzwon Niedzielny Anno Domini 1930. Z dziejów wadowickiej parafii". "Przebudzenie", Nr 2 (37), luty 1997).

W sobotę dnia 14 V 1938 roku - cztery dni przed osiemnastymi urodzinami - Karol Wojtyła zdał w Liceum i Gimnazjum im. Marcina Wadowity egzamin dojrzałości. Z wszystkich przedmiotów - z religii (u ks. dr. Edwarda Zachera), z języka polskiego (u mgr. Kazimierza Forysia), z języka łacińskiego (u prof. Zbigniewa Czaderskiego), z języka greckiego (u prof. Tadeusza Szeliskiego) i z języka niemieckiego (u prof. Józefa Titza) - uzyskał oceny bardzo dobre. Takie same oceny miał z pozostałych przedmiotów nauczanych w klasach I-VIII. Jako najlepszy uczeń w ówczesnych wadowickich szkołach wyniósł z nich dużo wiedzy i miłe wspomnienia, dlatego ciepło i serdeczne je wspomina. W r. 1979 mówił na wadowickim Rynku: "Myślą i sercem wracam nie tylko do domu, w którym się urodziłem, obok kościoła, ale również do szkoły podstawowej, tu w Rynku", a w przemówieniu po konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Piotra Apostoła w dniu 14 VIII 1991 r.: "Dziękuję Wadowicom za te szkoły, z których tak wiele zaczerpnąłem światła: naprzód podstawową, a potem to znakomite wadowickie gimnazjum im. Marcina Wadowity".

Kiedy czyta się dziś korespondencję Karola Wojtyły z jego lat młodzieńczych, uderza w niej ogromna mądrość, piękny język, dojrzałość sądów - słowem głębokie humanistyczne wykształcenie, wyniesione z gimnazjum w Wadowicach. Sześćdziesiąt lat temu w "Sprawozdaniu dyrekcji gimnazjum za rok szk. 1937/38" zapisano: "W dniu 27 V żegnał Zakład maturzystów. Przemówił do nich p. Dyrektor, dziękując im za przykładną i wzorową ośmioletnią pracę. Życzył im, by godnie zamknęli łańcuch przedstawicieli 8-letniego gimnazjum. W imieniu maturzystów przemówił Wojtyła. W serdecznych słowach podziękował Gronu profesorskiemu za pracę nad ich młodymi umysłami i zapewnił, że udzielonymi im wskazówkami zawsze się będą kierować". To pożegnanie miało wyjątkowy charakter. Karol Wojtyła żegnał nie tylko szkołę, profesorów i kolegów, ale również 8-letnie gimnazjum klasyczne, które działało w Wadowicach od r. 1866 i przetrwało 72 lata. W następnym roku i po wojnie do egzaminu dojrzałości przystępowali uczniowie po czterech klasach gimnazjum i dwóch klasach liceum. Kończył się pewien rozdział w historii szkoły, zbliżała się również straszna wojna.

Maturzyści rocznika 1938 dotrzymali przyrzeczenia złożonego przez Karola Wojtyłę w dniu pożegnania szkoły. Kiedy wybuchła okrutna wojna stanęli do walki z wrogami Polski. I żaden z roczników wychowanków gimnazjum tak ciężko nie przypłacił wojny lat 1939-1945, jak właśnie oni. Spośród czterdziestu - aż dziesięciu tej wojny nie przeżyło. Walczyli we wrześniu 1939 r., w Armii Polskiej na Zachodzie, we Francji, w Wielkiej Brytanii, w Afryce, we Włoszech. Zdzisław Bernaś i Tomasz Romański trafili (wraz z Leonem Firczykiem, absolwentem rocznika 1926) na karty "Monte Cassino" Melchiora Wańkowicza. Pozostali w kraju uczestniczyli w ruchu oporu i przeszli różne koleje losu. Dziś żyje ich jeszcze dziesięciu.

Dla Karola Wojtyły wojna była równie okrutna. Latem 1938 r. przeprowadził się wraz z ojcem na stałe do Krakowa. Kiedy po trudach nauki gimnazjalnej rozpoczął studia na wybranym z umiłowania kierunku - nastąpiła globalna katastrofa. Napaść Niemiec na Polskę, tragiczny Wrzesień, tułaczka z 60-letnim ojcem po drogach i bezdrożach Małopolski, zamknięcie uniwersytetu, aresztowanie profesorów. Klęska ... "Czytam, piszę, uczę się, myślę, modlę się i walczę w sobie. Czasami okropny odczuwam ucisk, przygnębienie, depresję, zło. Czasem jakobym świtu dopatrywał, jutrzenki, jasności wielkiej" - pisał wtedy do swego starszego przyjaciela z Wadowic dr. Mieczysława Kotlarczyka ("Kalendarium...", s. 49). Pracował w kamieniołomie, często o chłodzie i głodzie. Próbował znaleźć pociechę w tajnym teatrze żywego słowa - w Teatrze Rapsodycznym, założonym przez Mieczysława Kotlarczyka. Ale wtedy stała się rzecz straszna. Kiedy w czasie choroby ojca w lutym 1941 r. wyszedł z domu w Dębnikach po lekarstwa do apteki i z menażkami po obiad - nie zastał go po powrocie wśród żywych. Pozostał sam na świecie. I Pan Bóg, u którego szukał pociechy. W modlitwie i pracy przychodziło uspokojenie, oddalał się świat, zapadało postanowienie... Z woli Opatrzności realizowało się wielkie powołanie. Powołanie, którego imię JAN PAWEŁ II.
JAN PAWEŁ II - chluba Wadowic, chluba naszej szkoły, chluba naszej Ojczyzny.

Gustaw Studnicki. Tekst powstał w czerwcu 1998 r.


Strona internetowa powstała w ramach projektu "Mecenat Małopolski", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone.