Strona internetowa powstała w ramach projektu „Mecenat Małopolski”, który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.
Ks. Edward Staniek
Wykład, który wygłosił 23 października 2013 r. ks. prof. dr hab. Edward Staniek na sesji naukowej w Wilamowicach, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Absolwentów LO im. Marcina Wadowity w Wadowicach w ramach projektu „ Mecenat Małopolski”.
W pierwszych dniach listopada 1918 roku, wyjątkowo trudnych dla Polski i Lwowa, ks. abp Józef Bilczewski napisał List pasterski, który zatytułował: „Charakter”1 . Jest on adresowany do uczniów szkół średnich i Seminariów Nauczycielskich. Nad tym Listem pragnę się zatrzymać, aby przypomnieć jego naukę o wychowaniu i samowychowaniu.
Temat jest aktualny, bo jedno z głównych uderzeń pogańskiego świata -w jakim żyjemy – wymierzone jest właśnie w ewangeliczne wychowanie. Przypomnienie nauki Świętego pomaga w krytycznym spojrzeniu na to, co się dzieje, a zarazem wzywa do ocalenia wartości dopracowanych na przestrzeni blisko czterech tysięcy lat.
Bilczewski był świetnym znawcą starożytnego świata i sam żył pasją poznawania prawdy. Uwzględnia on całe bogactwo doświadczenia dotyczącego wychowania i samowychowania, jakie zebrano na przestrzeni tysięcy lat. Wie, że wychowanie i samowychowanie jest jedyną sensowną inwestycją, która wydaje stokrotny owoc. Wszystkie inne działania, jakie podejmują ludzie, są inwestycją w dobra doczesne, a wychowanie i samowychowanie inwestuje w człowieka i jego dojrzałość. Pisze jasno: „Idąc za największym pragnieniem mego serca śpieszę dopomóc waszym czcigodnym rodzicom, nauczycielom i wam samym w kształtowaniu was na ludzi doskonałych, o zdrowej krwi, jasnym umyśle, o niezłomnej woli, o szlachetnych uczuciach” (s.11).
Mówię o wychowaniu i samowychowaniu ponieważ dobrze ustawione wychowanie zmierza do pomocy młodym ludziom, aby weszli na drogę samowychowania swego charakteru, czyli osobowości mocnej duchowo i moralnie. „Charakter bowiem to silna wola ukształtowana własnym wysiłkiem, która wsparta uszlachetnioną wyobraźnią i uczuciowością, kieruje się niezłomnie w całym życiu zasadami etycznymi” (s. 14).
Celem samowychowania jest zdobycie pełni samodzielności, odpowiedzialności i wolności. Bilczewski odkrywa, że wszystkie poszukiwania starożytnych wychowawców zmierzały w tym samym kierunku, w jakim zmierza Chrystus. On bowiem tak w nauczaniu, jak i w swej postawie pragnie pomóc w wychowaniu charakteru.
Cenne jest to, że autor wyraźnie odsłania dwa piętra wychowania. Niższe ma na uwadze prawdę o człowieku jako najdoskonalszym z widzialnych stworzeń. W oparciu o tę wiedzę można podejmować rozmowę z ludźmi wszystkich kultur, religii, światopoglądów i systemów filozoficznych. To piętro odsłania prawdę o dojrzałości człowieka w wymiarze naturalnym (s.15).
Na wyższym piętrze abp Bilczewski odsłania godność człowieka, który dzięki łasce Bożej decyduje się na to, aby wejść na drogę dojrzałości wskazaną przez Jezusa. To piętro uwzględnia wymiar nadprzyrodzony. W referacie przypomnę konstrukcję jednego i drugiego piętra. Kończąc postawię kilka aktualnych pytań związanych z wychowaniem i samowychowaniem.
Prymat w wychowaniu dojrzałej osobowości przypada rozumowi, który ma poznać zasady etyczne decydujące o wartości człowieka. Jego zadaniem jest poznanie prawdy i takie jej przedstawienie, aby wola dostrzegła dobro i chciała mieć w nim udział.
W tym poznaniu prawdy liczy się poznanie siebie, otaczającego świata i Boga. W kształtowaniu swego charakteru nie chodzi jednak o samą teorię, ale o podporządkowanie swego życia prawdzie. Tak jest z poznaniem prawdy o sobie, o otaczającym nas świecie oraz o Bogu. Autor pisze, że nie wystarczy poznać Boga, ale trzeba „uznać Boga Bogiem, oddając mu cześć wewnętrzną i zewnętrzną, prywatną i publiczną” (s. 17).
Po tej linii idzie kolejne wezwanie: nie wystarczy poznać prawdę o sobie, ale trzeba uruchomić wszystkie możliwości, aby według niej ukształtować rytm serca. To samo dotyczy poznawania prawdy o świecie: trzeba odkryć nasze miejsce w świecie i zadania, jakie w nim mamy do wykonania, by nic w świecie nie zepsuć, a to, co można - udoskonalić. Innymi słowy, poznawanie prawdy winno być połączone z wcielaniem jej w życie (por. s.62).
Ważne jest mocne akcentowanie poznawania prawdy. Autor podkreśla, że jeśli poszukiwanie prawdy znika z pola widzenia, to wchodzimy w świat złudnej, fałszywej, oszukańczej mądrości, a ten, kto w niej kształtuje osobowość, jest karykaturę człowieka. O człowieczeństwie decyduje to, w jakim stopniu ktoś kocha prawdę. Jeśli jej nie kocha i nie szuka, to żyje w świecie złudzeń (por. s.19).
Nasza wola jest władzą duchową nastawioną na sięganie po dobro i czynienie go. Do rozumu należy precyzyjne określenie prawdziwego dobra, ale człowiek nawet po jego poznaniu zostaje wolnym. Może po nie sięgać, może zrezygnować, może je czynić lub wybrać lenistwo, może w miejsce poznanego dobra czynić zło. Tajemnica wolności należy do jednych z największych i wejście w nią decyduje o dojrzałej osobowości człowieka.
W świecie materialnym mamy do czynienia z determinacją, a w nim jest olbrzymia ilość dobra, lecz nie ma wolności. Wielu wolałoby być zdeterminowanych jak słońce czy księżyc. Dlaczego Bóg ryzykuje i daje nam wolność? Bo chce mieć do czynienia z kimś odpowiedzialnym i chce, aby człowiek miłością odpowiedział na Jego miłość. Tam, gdzie jest determinacja, nie ma miłości. W świecie materialnym tylko człowiek jest obdarzony wolnością.
Wychowanie dotyczy doskonalenia woli w tym, by była dobra i mocna. Bilczewski sygnalizuje, że metody doskonalenia są znane z ascezy, jaką praktykowali sportowcy w Grecji. Przypomina, że w doskonaleniu woli należy zachować dwie zasady: Pierwsza - rozpocząć od ćwiczeń prostych i łatwych, a powoli podejmować coraz trudniejsze. Duga zasada - to dokładność ćwiczeń, ich systematyczność, i metodyczność, czyli należy ćwiczyć pod okiem dobrego trenera. Tak jest u sportowców i dlatego mogą sięgać po medale (por. s. 20n). Podobnie jest w doskonaleniu woli. Liczy się każdy dzień i każda minuta. Takie doskonalenie woli daje pewność w podejmowaniu decyzji i potęguje energię duchową. Wola to energia, która winna być dobrze wykorzystana. Doskonalenie woli idzie w dwu kierunkach: pozytywnym, aby wybierała tylko to, co dobre, i negatywnym, by umiała zachować dystans i nigdy nie wybierała zła.
Abp. J. Bilczewski przypomina, że człowiek posiada dwie władze, które mają mu pomagać w doskonaleniu tak rozumu, jak i woli. Są nimi wyobraźnia i uczucia.
Wyobraźnia ubiera w piękne szaty prawdę, jakiej poszukuje rozum, i dobro, którego pragnie wola. Wyobraźnia jest elementem twórczości, a samowychowanie to wyjątkowo ważna twórczość, bo rzeźbienie samego siebie.
Ważne jest zwrócenie uwagi przez autora na różnicę, jaka istnieje między wyobraźnią, która zawsze zajmuje się tym, co jest, a fantazją, która tworzy świat złudzeń. Wyobraźnia pozwala rozumowi i woli rozwijać skrzydła i szybować w coraz wyższe przestrzenie istniejącego świata, a fantazja wprowadza w świat nieprawdziwy, nierealny, a często zakłamany (por. s.24).
Uczucia są jak struny: jedne nastawione na to, co piękne i radosne, a inne na to, co jest dysharmonią i boli. Ważne jest ustawienie uczuć na wartości prawdziwe, aby one pomagały w zdobywaniu szczytów. Jeśli się je nastawi tylko na sannę w dół, to początkowo dają radość, a później zniewolenie i ból.
Doskonalenie rozumu, woli, wyobraźni i uczuć polega na braniu odpowiedzialności za każde słowo i czyn. Ta odpowiedzialność jest dowodem życia w świecie sprawiedliwym, w którym oddajemy każdemu to, co mu się należy.
W tym kontekście autor Listu pasterskiego odsłania ważny rys w naszym portrecie. „Polacy, to zjawiska, które dla swych zdolności i uczuciowości mają jakby dwie głowy, dwa serca, fantazji za dziesięciu, a ledwie pół woli. Tak tę wadę narodową scharakteryzował H. Sienkiewicz: ‘Na dnie duszy polskiej leży zawsze folga… Polak stale sobie folguje. Zdobył sobie wysokie religijne i moralne zasady, zamyka je w swojej duszy tak, jak zamyka w kasie pieniądze i czyni z nich martwy kapitał. Ma je, ale jakby na składzie. Ma nagromadzone złoto, a żyje jak nędzarz” Cytaty z dwu dzieł: Wiry i Rodzina Połanieckich (s. 64n). Bilczewski jednoznacznie podkreśla, że przyczyną ociężałości, chwiejności i wykolejenia woli jest grzech pierworodny; a w Polsce źródłem najbliższym brak należytego wychowania i wyszkolenia woli (s. 65).
W wychowaniu i samowychowaniu abp Bilczewski przypomina o potrzebie podjęcia pracy nad opanowaniem czterech umiejętności. Zostało to już ustawione w IV wieku przed Chrystusem. Oto one:
Roztropność, która czuwa nad życiem według zasad etycznych, bierze odpowiedzialność za swe obowiązki i czuwa nad dokładnym rozliczeniem z każdego dnia, dostrzegając jego plusy i minusy
Sprawiedliwość czuwa nad tym, aby oddać każdemu to, co mu się należy. Jej fundamentem jest posłuszeństwo Bogu. Ono daje siłę ducha. Autor pragnie, aby życie rodzinne, szkoły i Ojczyzny było ustawiane na sprawiedliwości.
W podejściu do niej przypomina o potrzebie liczenia się z dwoma sądami. Indywidualnym, jaki ma miejsce tuż po śmierci, i ostatecznym, u kresu dziejów ludzkości. W pierwszym człowiek zostanie zalany światłem prawdy i sam osądzi siebie, widząc dobre i złe czyny. Na sądzie ostatecznym zostaną ujawnione wszystkie tajne dokumenty i do nich będą mieli wgląd zainteresowani, by widzieli, z kim mieli do czynienia i kto odpowiada za społeczne krzywdy. Pierwszy sąd ma na uwadze odpowiedzialność indywidualną, drugi społeczną (s. 61).
Wstrzemięźliwość to sztuka opanowania pożądań ciała, zwłaszcza jedzenia, picia, seksu. Kto nie jest wstrzemięźliwy, np. pijak, to według Józefa Bilczewskiego karzeł charakteru (s. 97).
Odwaga to jeszcze jedna umiejętność. Jej fundamentem jest posłuszeństwo Bogu, bo wówczas człowiek jest wypełniony Jego mocą. „Męstwo ujawnia się bardziej w opanowaniu siebie samego niż drugich, bo codzienna walka z sobą jest żmudniejsza i ograniczona ostatecznie tylko do uznania i pochwały ze strony Boga i własnego sumienia” (s.101).
Doskonalenie tych umiejętności jest szansą człowieka. Jeśli mu zależy na tym, aby być wartościowym w oczach Boga i ubogacać ludzi, szuka mistrzów, którzy pomogą w doskonaleniu roztropności, bo ona mądrze spogląda na swoją przeszłość, aby nie popełniać dwa razy tego samego błędu, i na jutro, widząc skutki swoich słów, postaw i czynów. Są mu też potrzebni mistrzowie doskonalenia sprawiedliwości, aby nikomu nie wyrządzić krzywdy; doskonalenia wstrzemięźliwości, by zachować wolność wobec bogactw doczesnego świata i doskonalenia odwagi, która jest potrzebna tak do podejmowania trudnych zadań, jak i do walki z przeciwnościami i przeciwnikami. Szukanie mistrzów to pierwszy warunek dobrze ustawionego samowychowania. Drugim jest poszukiwanie wartościowego środowiska, bo bez niego nie ma życia. Znamy przysłowie: „z jakim przestajesz, takim się stajesz”.
Drugie piętro dojrzałości człowieka, czyli bogactwa osobowości, jakie może osiągnąć uczeń Chrystusa, jest doskonaleniem wszystkich władz duchowych, jakimi dysponujemy na pierwszym piętrze. Dla ucznia Chrystusa jest to możliwe dzięki interwencji Boga, którą nazywamy łaską. Abp Bilczewski drugi rozdział swego Listu poświęca temu bogactwu.
Tylko ten, kto chce być człowiekiem na poziomie, czyli zamieszkał na stałe na pierwszym piętrze, może być przez Boga wprowadzony na drugie. Jeśli nie kocha prawdy, ani dobra, nie zależy mu na twórczości i na harmonii uczuć, ten nie potrafi odkryć godności dziecka Bożego, jaką posiada w oparciu o łaskę wiary ani darów, jakich chce mu udzielić Bóg. Poziom życia dziecka Bożego jest wyższy niż poziom doskonałego człowieka. Tak abp J. Bilczewski odsłania jakościową różnicę między pierwszym, a drugim piętrem dojrzałości człowieka.
Rozum aktem wiary zostaje ubogacony prawdą, w jakiej nie jest w stanie uczestniczyć, jeśli nie posiada klucza wiary. Wiara otwiera bowiem przed człowiekiem bogactwo tajemnic, w które Bóg wprowadza tego, kto wierzy.
Najważniejsze jest jednak nie tylko wejście w niezmierzone bogactwo prawdy o istniejącym świecie, ale to, że wiara daje stuprocentową pewność, co do poznanej prawdy. Bóg nigdy nie kłamie. On przekazuje tylko prawdę. Jego autorytet gwarantuje pewność prawdy.
Wiara pozwala podłączyć świat doczesności, który jest podobny do naszej galaktyki, do nowej, która jest znana Bogu i tym, komu On ją odsłoni. Wiara otwiera przed człowiekiem przestrzeń nowego życia. Bóg nas potrzebuje na ziemi i będzie potrzebował w wieczności. A wieczność polega na nieustannym doskonaleniu swej wolności, poznawania prawdy, wykorzystania wyobraźni i zachowania harmonii uczuć.
Wiara odsłania cel, dla którego Bóg stwarza człowieka. W tym poznaniu staje się jasne, że istnieje jakościowa różnica między człowiekiem żyjącym z Bogiem, swoim Ojcem, a tym, który łaski wiary nie przyjął i jest tylko zamknięty w doczesności. Może co najwyżej wołać do Boga, aby mu w tej doczesności pomagał.
Na drugim piętrze Bóg doskonali również wolę człowieka. Czyni to przez zaproszenie go do współpracy, przez odsłanianie dwu swoich programów. Jednym jest program stwarzania świata, który ciągle trwa, jest realizowany. Bóg nieustannie stwarza. Drugim jest program zbawienia, czyli uszczęśliwienia ludzkości, czego Bóg bardzo pragnie. Ten, kto dobrowolnie decyduje się na współpracę z Bogiem, wchodzi w świat wiecznej wolności i w nim może maksymalnie swoją wolność wykorzystać.
Tak rozum, jak i wola, przez akt wiary w Jezusa, otrzymują szansę najdoskonalszego wykorzystania swoich możliwości. Rozum wchodzi w świat tajemnic, a wola w świat współpracy z samym Bogiem, co jest zawarte w gotowości pełnienia Jego woli (s. 63). Ta wola Ojca Niebieskiego jest precyzyjnie wpisana w każdą minutę naszego życia.
Wychowanie na tym piętrze polega na coraz głębszym poznawaniu prawdy objawionej w Piśmie Świętym i Tradycji, oraz na coraz doskonalszym poznawaniu, miłowaniu i wykonywaniu woli Ojca Niebieskiego. Rozum otrzymuje potężne światło, i dzięki niemu poznaje to, czego wcześniej nie znał, nawet nie wiedział, że to istnieje. Wola natomiast wchodzi w osobiste spotkanie z Bogiem, aby być do Jego dyspozycji. Wychowanie ewangeliczne zmierza w tym kierunku, aby Bóg był dumny ze swego dziecka (s. 43).
Wejście w świat Bożego objawienia przez akt wiary pomaga w odnalezieniu siebie i swoich zadań na ziemi. Wiara nie polega na porzuceniu życia doczesnego, ale jego wykorzystaniu w pełni. Ono na ziemi szybko mija, a liczą się zadania, jakie mamy wykonać, nic więcej. Wyznacza je Ojciec Niebieski. Po ich wykonaniu, jak przekroczymy próg wieczności, czekają nas zadania znacznie większe i piękniejsze.
Na drugim piętrze są obecne wszystkie cztery umiejętności, zwane cnotami kardynalnymi, a więc roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość i męstwo, ale zostają one ubogacone przez dodatkowe trzy umiejętności, które w formie ziarna są zasiane w serce ochrzczonego. Są nimi: wiara, nadzieja i miłość. Mają one swe źródło w Bogu. Zadaniem wychowania i samowychowania pod okiem Chrystusa jest ich pielęgnowanie. Mają się zamienić w trzy piękne drzewa, których owoce winny zdumieć świat ludzi niewierzących, którzy tych umiejętności nie posiadają.
Łaskę wiary doskonalimy przez odkrywanie, jak Bóg nam ufa, i jak oczekuje od nas wykonania zadań, jakie nam zleca na ziemi. Akt wiary polega na odkryciu tego, że Bóg mnie ufa i czeka, abym ja Jemu zaufał. To jest budowa mostu zaufania między Nim, a nami. Im mocniejszy ten most, tym więcej bogactw Bóg może nam przekazać i tym większe zadania możemy wykonać dla Niego.
Łaskę nadziei doskonalimy przez coraz jaśniejsze dostrzeganie tego, ku czemu zmierzamy. Ona jest bramą, która pozwala wyjść z doczesności w stronę wieczności. Wszystko, co czynimy na ziemi, winno być wartością, którą przeniesiemy do nowego świata. Tam nie można wziąć ze sobą nic z tego, co przemija. Tam wnosimy tylko serce ubogacone miłością. Nadzieja, jaką otrzymaliśmy na chrzcie, jest filtrem, który idealnie zatrzymuje to, co doczesne, a przelewa w serce to, co ma trwać wiecznie. Najważniejszym jednak rysem nadziei otrzymanej od Boga „jest bezwzględna pewność, że obiecane dobra nas nie miną, bo ręczycielem tego jest Bóg” (s. 82).
Łaska Bożej miłości pozwala przestawić serce tak, by żyło dla Boga i dla tych, których On nam wskaże. Serce wypełnione Bożą miłością nie bije dla siebie, lecz dla Boga i innych. Ono odnajduje tajemnicę prawdziwego szczęścia, które polega na tym, że wiem, jak bardzo Bóg mnie kocha i że ja mogę kochać taką samą miłością jak On, oczywiście taką samą nie z punktu widzenia wielkości, ale jakości. Istnieje wielka różnica między miłością ludzką, która zawsze jest na naszą miarę. „Miłuj bliźniego jak siebie samego”, a miłością Bożą, która zawsze jest na miarę Jezusa. To jest tajemnica przykazania nowego, jakie Zbawiciel ogłosił w wieczerniku. On chce, abyśmy się wzajemnie miłowali tak, jak On nas umiłował. A On oddał życie za nas. „Mieć miłość, nie jako przelotne uczucie, ale jako umiejętność, znaczy mieć charakter” (s. 54).
Bardzo ważnym, a zarazem tragicznym wydarzeniem w dziejach ludzkości był grzech, w którym człowiek przeciwstawił woli Boga, swoją wolę. Po takiej decyzji utracił dary łaski, czyli spadł z drugiego piętra, na jakim Bóg planował jego mieszkanie na pierwsze. Stracił łaskę uświęcającą czyli godność dziecka Bożego i możliwość życia na jego poziomie. Jezus przybył, aby umożliwić człowiekowi powrót na drugie piętro (s. 40). Autor traktuje grzech Adama jako lekcję, aby podobnego błędu już nie popełniano. Cenne jest sformułowanie tajemnicy grzechu. „Grzech jest wrogiem samego siebie” (s. 43). Samowychowanie i wychowanie zmierza do tego, aby grzechu nie popełnić, czyli nie niszczyć samego siebie.
Bilczewski oczekuje od uczniów Chrystusa nieustannego doskonalenia otrzymanych od Boga darów wiary, nadziei i miłości, sygnalizując, że one winny decydować o wejściu w środowisko ludzi żyjących miłością, ma na uwadze świętych, oraz o wejściu na drogę doskonalenia miłości Kościoła i Ojczyzny. Wychowanie tak katolika, jak i patrioty traktuje jako wprowadzenie go w Bożą miłość. Kościół według niego jest szkołą wychowania i samowychowania - jest to najważniejsze jego zadanie. W Kościele w każdym pokoleniu rosną ludzie, którzy potrafią zapłacić życiem za wiarę, za Kościół i Ojczyznę. Jest to idealne odczytanie Ewangelii. Bilczewski wszystkie nacjonalizmy traktuje jako herezje wobec miłości (s. 86).
Pisząc o wychowaniu i samowychowaniu, czyli kształtowaniu swego charakteru, abp J. Bilczewski zatrzymuje się nad człowieczeństwem Jezusa i zaznacza, że On jest idealnym człowiekiem, który ukazał, jak należy przejść drogę wychowania i samowychowania. Dał nam przykład i jest wzorem dla wszystkich. Mocno podkreśla, że całe wieki czekano na przyjście takiego Człowieka, a On już się narodził i wygrał życie w tak czytelny sposób, że ktokolwiek szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek, winienie się z Nim spotkać. Autor poświęca temu dużo miejsca, można by nawet cały referat wygłosić tylko na ten temat (s. 106-172). Nie podejmuję tego tematu skoro materiał do niego zawiera się na 66 stronach. Jedynie sygnalizuję potrzebę osobistego spotkania z Jezusem, który jest najdoskonalszym Wzorem wychowywania i samowychowania.
*** Zdumiewa cytat, jaki autor przytacza z dzieła Platona (Politea II. 361/B). Według tego wielkiego pogańskiego filozofa, jedna z idei, żyjąc w idealnej sprawiedliwości na tej ziemi, została za to wbita na pal (por. s. 133). Jakże trafne wyczucie losu sprawiedliwego na tej ziemi. Czyż wypowiedź Platona nie pomaga w odkryciu rąbka tajemnicy Golgoty? Oczekiwanie narodzin najdoskonalszego Człowieka było nadzieją wszystkich pokoleń od Adama i Ewy.
Jezus odsłania wszystkie rysy antropologii, i w rankingu antropologii świata tylko ta Jego się liczy. Inne nie dorastają do tego, co On ukazał w swym życiu i co przekazał na zasadzie pouczenia i odpowiedzi na pytania, jakie Mu stawiano.
Józef Bilczewski zaznacza, że dwunastoletni Jezus w przyświątynnej szkole występuje tylko jako uczeń, a nie nauczyciel. On nas uczy, na czym polega mądre podejście do postu, który u Niego trwał czterdzieści dni i nocy. On nas uczy, w jaki sposób należy walczyć z pokusami, co jest szkołą charakteru. Jezus zdumiewa prostotą wypowiedzi, bo takim językiem posługuje się mądrość. On nic nie burzy. W Ewangelii nie ma rewolucji, która polega na niszczeniu tego, co było, ale jest rozwój. Jezu wszystko, co było, układa na swoim miejscu, a odsłania dynamizm nowego prawa i życia. On posiada najdoskonalszy rozum, wolę i serce. On chce pomóc w dorastaniu do Prawdy, Dobra, Piękna, Miłości i Świętości.
Jezus w szkole wychowania odsłania również tajemnice twórczego podejścia do cierpienia i śmierci. On zamienił je w akt miłości, i chce, aby każdy Jego uczeń opanował tę umiejętność. „Mamy nosić swój krzyż codzienności. Krzyż, to suma wszystkich naszych obowiązków, które ostatecznie zawsze są połączone z trudem, ofiarą, męczeństwem” (s. 49). Jezus jest najdoskonalszym wzorem tak wychowania, jak i samowychowania.
Biskup kończy swój List pasterski jasnym stwierdzeniem, że „praca nad charakterem to pierwsze zadanie każdego człowieka, wszystkie inne winny być mu podporządkowane” (s. 177).
Jesteśmy świadkami potężnego uderzenia w antropologię, którą ceniono przez wieki. Szczególnie mocne uderzenie jest obecne w programach pod hasłem gender. One bawią się człowiekiem od jego poczęcia w próbówce, aż do jego śmierci. Taki program skreśla wszystkie wartości wypracowane przez wieki i nie uznaje żadnego wychowania ani samowychowania. To tylko jeden z programów, a jest ich więcej i wszystkie są nieustannie doskonalone.
Nic więc dziwnego, że Kościół jako szkoła wychowania, na wielką skalę jest przez te programy kompromitowany. O tej akcji nie zamierzam mówić, jedynie odsłaniam jej główny cel. Jesteśmy świadkami niszczenia Kościoła jako szkoły wychowania.
Na szczęście takie uderzenie jest dobrą okazją, by dostrzec, kto jest mistrzem ringu. Nadejdzie godzina, w której zobaczymy, co potrafią zawodnicy ze szkoły Jezusa. Żaden z nich ostrego starcia na ringu się nie boi. Człowiek z charakterem jest nie do pokonania. Nawet jeśli zostanie zniszczony, to wartości, dla których oddaje życie, objawią się z wielką mocą. Kto jest bohaterem Oświęcimia - mordercy, czy św. Maksymilian Kolbe, Edyta Stein i wielu innych, których imiona zna Bóg. „Bramy piekielne Kościoła nie przemogą”. Antyklerykalizm wymiecie z Kościoła tony śmieci, ale odsłoni wartość ziarna, jakie w nim jest. To ziarno wyda stokrotny owoc.
A teraz konkretne uderzenia w wychowanie.
Ucieczka od prawdy. Dziś prawda nie interesuje nikogo. Według programów szkoła nie jest od przekazu prawdy, ale wiedzy. A wiedza jest koktajlem kłamstwa przygotowanym przez tych, którzy nią karmią innych. Poszukiwanie prawdy nie jest celem ani polskich uczelni, ani polskich szkół. Obowiązuje tylko przekaz wiedzy. Wszystkie konkursy idą po linii testów z wiedzy. Jesteśmy świadkami ucieczki od prawdy i realizmu życia, w świat wielkiego zakłamania i fantazji. Mam na uwadze szkołę, uczelnie i wszystkie media. W tym współczesnym pogańskim świecie nie można mówić o wychowaniu.
Dla nas, ludzi wierzących najważniejsze jest umiłowanie prawdy, bo Jezus powiedział: „Ja jestem Prawda”. Ewangeliczne wychowanie prowadzi do Niego.
Ubóstwienie wolności, czyli hasło „wszystko mi wolno”, jest nastawione na zniszczenie woli i podporządkowanie człowieka jako niewolnika tym, którzy dziś rządzą światem, bo mają władzę i pieniądze. Celem jest wprowadzenie ustroju niewolniczego tak doskonałego, że niewolnik nie wie, że jest niewolnikiem. To jest program realizowany między innymi przez mnożenie paragrafów, które nie mają na uwadze naszego dobra, ale zniewolenie. Za każde ich naruszenie są sankcje karne. Atak na prawdziwą wolność jest obecny w programie wychowania bezstresowego, które dziś stosują niektórzy rodzice, a z czym męczy się już wielu nauczycieli i wychowawców.
Manipulowanie fantazją i uczuciami jest zjawiskiem, z którym mamy do czynienia na każdym kroku. Szczególnie jasno jest to widoczne w świecie mediów. On nie interesuje się prawdą, on tworzy świat taki, jaki chce. Jeśli ktoś na stałe zamieszka w tym świecie, to prawda go już nie interesuje, a gdy fikcja zniknie, on poczuje się jak rozbitek na morzu, nie mając nawet koła ratunkowego.
Ewangelia wychowuje do wolności. Pięknie to napisał św. Paweł: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Gal 5,1). Wolność to przestrzeń naszego życia.
Świat zakłamania postawił na fantazję, by zniszczyć wyobraźnię. Wyobraźnia zajmuje się tym, co jest. Buduje z tego, co jest. Fantazja to świat cieni, faryzeizmu, zakłamania, który nie istnieje. Są tylko cyfry, jakimi się bawi. Taki jest świat Internetu, telewizji, prasy, współczesnej muzyki. W nim nie ma prawdy, jest tylko zakłamanie. Komu smakuje taki pokarm, w jednej chwili przekona się o tym, że to złudzenie, gdy wyłączą prąd. Umilkną wtedy telefony, radia, zgasną telewizory i komputery.
Wychowanie ewangeliczne odsłania tajniki fantazji, czyli fikcji i tajniki realizmu. Żyć można tylko w świecie realnych wartości, bo taki jest Boży świat. W nim nie ma fikcji.
Niszczenie pamięci przez zapełnianie jej makulaturą. To sterty wiedzy na nic nikomu nie potrzebnej. Pamięć ma ograniczoną pojemność. Jak zgromadzi makulaturę, to w niej nic wartościowego nie znajdzie.
Ewangeliczne wychowanie traktuje pamięć jako skarbiec tego, co najcenniejsze i zabiega o jego nieustanne ubogacenie!
Jesteśmy świadkami realizacji programów, które stawiają wyżej inteligencję niż roztropność, która na drugim piętrze, czyli w sercu dziecka Bożego, staje się mądrością. Superinteligentny duch, czyli szatan, nie ma ani grama mądrości.
Wychowanie w duchu Ewangelii ma na uwadze nieustanny wzrost mądrości. Łączy się to z dokładnym rozpoznaniem inteligentnych programów nastawionych na niszczenie człowieka oraz z wchodzeniem w tajemnice programów Boga, mającego na celu zbawienie człowieka.
W naszym świecie porzucono sprawiedliwość, bo prawo stoi po stronie mających władzę i pieniądze. Wielu ludzi niewinnie cierpi, bo to jest wygodne dla tych, którzy w nich uderzają. Żyjemy w niesprawiedliwym świecie i nie należy mieć do niego o to pretensji. Jezus też żył w takim świecie i na przestrzeni wieków w takim żyli i umierali Jego uczniowie.
Ewangelizacja nie polega na zmianie niesprawiedliwego świata w sprawiedliwy, ale na czytelnym świadectwie naszego życia w sprawiedliwości, mimo że uderza w nas wysoka fala niesprawiedliwości.
W miejsce umiaru wprowadzono konsumpcjonizm nastawiony na produkcję i budzenie apetytów, a nie na wolność wobec tego, co ofiaruje reklama. Mechanizmy programów konsumpcyjnych winny być dobrze znane, a ten, kto żyje Ewangelią, nie powinien karmić ich swymi pieniędzmi.
Ewangeliczny umiar wie, w czym i komu należy pomagać, dzieląc się swoją własnością. Ewangeliczne ubóstwo nie polega na tym, by nie mieć, ale na tym, aby wiedzieć czyje jest to, czym dysponujemy.
Kartą atutową współczesnego świata jest strach. On paraliżuje coraz więcej ludzi. Jesteśmy świadkami wzrostu liczby depresji. One najczęściej są podszyte strachem lub kompleksem niższości.
Zmartwychwstały Jezus wybawił nas z wszelkiego lęku. On mówi: „Nie bój się”, „nie bójcie się”. Kto się z Nim spotka, jest wypełniony Jego mocą i strach go nie paraliżuje. Twórcy programów tego świata winni się bać nas, a nie my ich. Ewangelia jest Mocą, a kto nią, żyje jest odważny!
Atak idzie w stronę wiary, ideałem tego świata jest ateista, a nie człowiek wierzący. Bóg przestrzegł przed tym atakiem, gdy polecił św. S. Faustynie nauczyć ludzi aktu zawierzenia Jemu. „Jezu, ufam Tobie” trzeba zamienić w czyn, to jest wejście we współpracę z Jezusem. Kto to uczyni, nie tylko wiary nie straci, ale ją umocni.
Równie mocno jest niszczona prawdziwa nadzieja, która jest jak wschodzące słońce i zapowiada lepsze jutro. Dziś ukazywane są tylko czarne chmury i nadchodząca noc. Czarnowidztwo i narzekanie to melodia tego świata.
Kto spotkał Jezusa, ten żyje zawsze w promieniach Jego słońca i nawet w najtrudniejszej sytuacji widzi jutro jako piękną rzeczywistość.
Trudno uderzyć w miłość, ale programy usiłują ją kontrolować i wszystko chcą mieć wpisane w swe komputery. Nawet wolontariat będzie kontrolowany. Oni chcą sprowadzić miłość tylko do pomocy potrzebującym, wiedząc, że potrzebujących jest zawsze o wiele więcej niż tych, którzy mogą ich biedzie zaradzić. Uważają, że głównym zadaniem Kościoła jest akcja charytatywna. Jezus nie ustawiał swego Kościoła na torach pomagania biednym, ale zbawienia każdego człowieka.
Naszą odpowiedzią na horyzontalne podejście do Kościoła jest prawdziwa miłość, a ona jest nastawiona na osobiste spotkanie z Bogiem jako naszym Ojcem i z Jezusem jako naszym Bratem. Ta miłość jest nie do pokonania i jej nigdy tego, co potrzebne do życia, nie braknie, bo jej źródłem jest Bóg, a nie nasza kieszeń.
Powtarzam - najważniejszą inwestycją jest wychowanie i samowychowanie. Ten program jest Boski i według niego żyje Kościół. Kto przez całe życie pracuje nad swoim charakterem, czyli oddycha samowychowaniem, zawsze staje się wychowawcą. On bowiem szuka dobrego nauczyciela i mistrza, oraz zależy mu na życiu w środowisku ludzi na wysokim poziomie. Kościół Jezusa był, jest i będzie szkołą nastawioną na wychowanie. Może zrezygnować z wszystkiego, ale nie z tego zadania. W nim bowiem jest zawarte zbawienie człowieka i ludzkości.
Dziękuję abp Józefowi Bilczewskiemu za tak jasne ujęcie odpowiedzi na pytanie: czym się różni uczeń Jezusa od poganina. Uczeń kształtuje siebie, czyli rzeźbi swoją osobowość, pod okiem Mistrza z Nazaretu.
Strona internetowa powstała w ramach projektu "Mecenat Małopolski", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone.